Skrzynka cudów otwartej księgi przypadków...

Kim jest Oton?

Oton jest szczęśliwy

wtorek, sierpnia 22, 2006

Cicha cisza

Maurycego zaniepokoiła cisza panująca w pokoju. Panowała już ciemność a jedynym źródłem światła w pokoju była świeca ustawiona na stole. Zastanawiał się dlaczego jest tak cicho... Zegar! Podszedł wolno do starego wiszącego na ścianie zegara. Wskazówki zatrzymały się, mechanizm milczał. Przecież rano nakręcał go, powinien chodzić. Maurycy nakręcił go powoli jeszcze raz. Nic. Martwa cisza. A później zrozumiał że nie tylko zegar milczał. Podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Ulice były puste. Śnieg odbijał nieliczne światła latarni. Świat na zewnątrz milczał. Maurycy zdezorientowany puknął z ciekawości lekko w szybę i z przerażeniem stwierdził iż nie usłyszał żadnego dźwięku. Wszędzie cisza... Usiadł zrezygnowany i zdezorientowany w wygodnym fotelu. W ciszy... Zamknął oczy i kontynuował przerwany ciszą sen.

środa, sierpnia 09, 2006

Skarpetki Adama

Kiedy Adam założył skarpetki zorientował się iż nie ma stóp. Stał na próżni...

Kamyczek

Znudzony lekko facet szedł chodnikiem na którym nic ciekawego się nie działo. Było już trochę ciemno przez co musiał dokładniej sie przypatrywać mijanym osobom w razie gdyby któraś z nich była znajomym, znajomą, przelotnie znaną osobą lub też taką od których trzeba uciekać za róg, do bramy, do sklepu... Przerywał ten smętny, monotonny spacer do domu kopaniem kamyczka który toczył przed sobą. Ot lekki, mały kamyczek który posłusznie toczy się gdzie się go kopnie. W pewnym sensie nawet słodki i kochany.
Zobaczył swoją bramę i kopnął kamyczek trochę mocniej. Podbiegł zaraz do niego i walnął z całej siły zaraz też chowawszy się w swojej bramie gdzie zaczął się wspinać po schodach do swojego mieszkania.
Nie mógł zobaczyć jak kamyczek ów wznosi się coraz wyżej i wyżej, jak leci coraz szybciej i szybciej, jak przebija się przez atmosferę i jak rośnie. Nie mógł zobaczyć pijąc sobie już kawę siedząc w wygodnym fotelu jak kamyczek rośnie i jak osiąga rozmiary planety. Nie mógł zobaczyć jak lecąć coraz szybciej przez kosmos napotyka na swojej drodze jakąś planetę i jak w nią uderza powodując katastrofę kosmiczną.
Zobaczył to teleskop Hubbla przesyłając do centrum wspaniałe zdjęcia. Ale nie nasz facet. On już spał.

wtorek, sierpnia 08, 2006

Szczelina

Świat przełamał się na dwie części. Stojący na krawędzi szczeliny Rysiek patrzył jak w czeluść nicości spadają auta, gruzy, ludzie... Wydawało się że wszystko to odbywa się w zwolnionym tempie. Właśnie jakiś budynek złamał się na pół i z nieba posypał się deszcz lśniących różnymi barwami kawałków szkła. Rysiek zasłonił oczy ręką i usiadł na krawędzi. Ulica w tym miejscu przestała istnieć. Zresztą nie tylko ulica. Szczelina pochłonęła sklep, bar i parking samochodowy. Oraz wszystko to co spotkała na swej długiej aż po kres świata drodze.
Ludzie gdzieś nieopodal krzyczeli. Rysiek zasłonił teraz uszy dłońmi aby uciszyć te krzyki. Bezsensowne, nie mogące już niczego zmienić krzyki rozpaczy. Przecież szczelina już powstała, ziemia pękła na pół, gdzieś tam w dole a raczej po drugiej stronie ktoś być może również siedział na krawędzi tak jak on i myślał o tym samym.
Koniec końców.
Początek nieznanego.
Wszystkie smutki świata krzyknęły jednogłośnie... Rozpacz

Fazy wcześniejsze

O mnie

fotograf amator - wznowienie fascynacji, grafika, rysunek i wiele innych z muzyką włącznie strona częściej i więcej aktualizowana: tutaj